Rozmowa z Joanną Łapińską, dyrektorką artystyczną 49. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni
Waldemar Gabis: Ile filmów producenci zgłosili do udziału w tegorocznym festiwalu w Gdyni?
Joanna Łapińska: – Zgłoszonych zostało prawie pięćdziesiąt pełnych metraży oraz sto czterdzieści krótkich filmów fabularnych.
To rekordowa ilość krótkich metraży.
– I warto to podkreślać, a przecież w Konkursie Filmów Krótkometrażowych mamy do czynienia tylko z fabułą. To ogrom filmów, które zostały na festiwal zgłoszone.
Filmów pełnometrażowych w Gdyni zostanie zaprezentowanych aż dwadzieścia cztery w dwóch konkursach.
– Bardzo mi zależało, by w Gdyni pojawił się drugi konkurs dla pełnych metraży, tak byśmy o nowym polskim kinie mogli tu rozmawiać szerzej. W Konkursie Głównym zaprezentujemy szesnaście filmów, osiem pokażemy w Konkursie Perspektywy. Razem dwadzieścia cztery tytuły wybrane z prawie pięćdziesięciu zgłoszonych. To zdecydowanie pozwala pełniej dyskutować o tym, jakie jest nowe polskie kino.
Przypomnijmy jeszcze, bo nie wszyscy wiedzą, jak wygląda wybór filmów do obu konkursów. W Konkursie Głównym Pani wybiera dwanaście filmów, cztery kolejne Komitet Organizacyjny.
– Tak. Najpierw przedstawiam Komitetowi Organizacyjnemu moją dwunastkę, do której następnie Komitet Organizacyjny dodaje cztery tytuły. Następnie wskazuję filmy do Konkursu Perspektywy, posiłkując się rekomendacją Komitetu Organizacyjnego. To dobrze wybrzmiało w tym roku, co więcej, zdradzę tutaj, że bardzo podobnie myśleliśmy o programie Konkursu Perspektywy, nasze wskazania pokrywały się.
Konkurs Perspektywy to nowość. Nie ma z kolei Konkursu Filmów Mikrobudżetowych.
– Bardzo dobrze, że nie ma. Ten konkurs od początku był źle pomyślany.
Dlaczego?
– Jeśli naprawdę chcemy pomagać tym filmom, to musimy im dać równe szanse z każdym innym filmem wyprodukowanym w Polsce, pozwolić sięgnąć po wszystko, co oferuje festiwal w Gdyni, a nie zamykać w specjalnie stworzonej dla nich szufladce. Były przecież takie tytuły filmów mikrobudżetowych, o których wszyscy dyskutowaliśmy, których brakowało w Konkursie Głównym. Na pewno więcej by z prezentacji w Gdyni wyniosły, gdyby zostały zakwalifikowane do głównej sekcji konkursowej. Chciałam więc rozmontować ten pozornie pomagający konkurs (Filmów Mikrobudżetowych – red.) i zastąpić go drugą sekcją konkursową, dającą większe szanse prezentowanym w nim filmom.
Jak to zadziałało w tym roku?
– Zobaczmy, dwa filmy mikrobudżetowe prezentujemy w Konkursie Głównym. To „Utrata równowagi” Korka Bojanowskiego i „Pod szarym niebem” Mary Tamkovich, a kolejny tytuł „Moja strona Wisły” Marka Kossakowskiego, trafił do Konkursu Perspektywy. Dodajmy, że to są debiuty, a zadaniem nas wszystkich jest wspieranie młodych, taką rolę widzę dla festiwalu w Gdyni.
Nowością festiwalu jest także nowe jury. Dla nagrody za debiut lub drugi film.
– W przypadku niektórych nagród wprowadziliśmy nowy system przyznawania ich, tzw. cross-section, znany dobrze za granicą, także na tych najważniejszych festiwalach filmowych.
Na czym polega?
– Wszystkie filmy kwalifikujące się do danej nagrody z jednego i drugiego konkursu oceniane będą razem. Tak zostanie przyznana między innymi nagroda za debiut lub drugi film, w tym celu powołaliśmy oddzielne jury. Zresztą tradycja tak przyznawanej nagrody dla debiutantów na świecie jest ogromnie długa, wystarczy wspomnieć nagrodę Caméra d’Or, przyznawaną od kilkudziesięciu lat w tym systemie w Cannes (nagroda dla najlepszego debiutu kinowego na festiwalu filmowym w Cannes przyznawana jest od 1978 r. – red.).
Ile filmów nowe jury obejrzy?
– Łącznie trzynaście. A jeśli przypomnimy, że w obu konkursach pokażemy dwadzieścia cztery tytuły i z tego aż trzynaście to debiuty i drugie filmy reżyserskie, widać, że powieje świeżością w tym roku w Gdyni (uśmiech – red.)
Porozmawiajmy o programie tegorocznego festiwalu. Oprócz filmów konkursowych są inne projekcje. Mnie bardzo cieszy cykl Mistrzowska Piątka, w którym pięcioro filmowców opowie o polskich filmach szczególnie dla nich ważnych. Ten cykl był już rok temu.
– Dla mnie to też ważna sekcja, która w zeszłym roku okazała się bardzo dużym sukcesem. Pięć wybranych wtedy filmów pokazywaliśmy przy praktycznie pełnych salach, świetne były rozmowy z wybierającymi po seansach. Wspaniale zagrał też jeszcze jeden element, kiedy w kilku przypadkach w roli osób moderujących spotkania pojawili się filmowcy/filmowczynie. Często osoby rozmawiające znały się ze sobą bliżej. Dzięki temu mogliśmy jeszcze głębiej zajrzeć do światów tych, którzy wybierali filmy. Wybrzmiewała ich fascynacja tytułami, które prezentowaliśmy, ale też dowiadywaliśmy się dużo o wartościach, którymi kierują się w życiu, o tym, jak siebie widzą jako artystów, co jest dla nich ważne.
Zaproszenie do tegorocznej Mistrzowskiej Piątki przyjęli: Olga Chajdas, Wojciech Marczewski, Andrzej Seweryn, Mariusz Włodarski i Małgorzata Zajączkowska.
– Bardzo się cieszę na tegoroczne rozmowy, sama jestem ciekawa, co przyniosą. A jestem przekonana, że będą równie głębokie, jak te sprzed roku. Dodam, że osoby moderujące spotkania znowu nie są przypadkowe. Będziemy te rozmowy rejestrować, ale zapraszam, żeby byli Państwo obecni po seansach, bo to niezwykłe przeżycie, na miejscu można też zadawać pytania.
To nie jedyny moment, gdzie klasyka wybrzmi na festiwalu.
– Przygotowaliśmy kilka takich wydarzeń. Na wszystkie zapraszam, chociażby na zestaw filmów krótkich „Gry i figury”, którym świętujemy 75-lecie Wytwórni Filmów Oświatowych. Wybrałam do niego sześć filmów, a każdy z nich genialny, wyjątkowy. Obejrzenie wszystkich w jednym momencie i to na dużym ekranie, to wydarzenie, którego sama bardzo Państwu zazdroszczę.
Jakie to filmy?
– „Dziewcę z ciortem” Piotra Szulkina, „Elementarz” Wojciecha Wiszniewskiego, „Wypracowanie” Andrzeja Barańskiego, „Grandmamauntsistercat” Zuzy Banasińskiej, „Sceny narciarskie z Franzem Klammerem” Bogdana Dziworskiego oraz „Pieśń wojenna” Marka Koterskiego. Po pokazie spotkanie z Andrzejem Barańskim, Zuzą Banasińską, Bogdanem Dziworskim i Markiem Koterskim poprowadzi Michał Oleszczyk.
Będą też pokazy filmów związane z jubileuszem 75-lecia Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych.
– Z tej okazji też bardzo ciekawy wybór. Pokażemy cztery Teatroteki: „Oprocentowanie zmienne” Teresy Czepiec, „Jamajkę” Bartosza Paducha, „Taniec z ofiarą” Luizy Budejko oraz „Za wolno” Jakuba Roszkowskiego. Teatroteka – autorski projekt WFDiF – łączący świat filmu i teatru – interesująco dopełni nasz tegoroczny program.
Wśród wydarzeń będą koncerty Grażyny Łobaszewskiej i poświęcony Janowi A.P. Kaczmarkowi, wystawa obrazów i rysunków Wojciecha Siudmaka. Co Pani szczególnie poleca z festiwalowego programu?
– Polecam każdy z tych projektów, oczywiście. Tu może zwrócę uwagę na wystawę Wojciecha Siudmaka, artysty w pewnych kręgach wręcz kultowego. Taki status mają też rysunki, które stworzył do „Diuny” Franka Herberta. Na wystawie pokażemy prace Siudmaka odnoszące się właśnie do świata „Diuny”. Być może nie powinnam tego dodawać, bo to fakt znany, ale to właśnie twórczość Wojciecha Siudmaka zainspirowała Denisa Villeneuve’a do nakręcenia współczesnej ekranizacji „Diuny”.
W Gdyni jest też miejsce na dyskusje i debaty. To cel i zadanie Gdynia Industry.
– To niezwykle istotna część festiwalu. Ważna też dlatego, że tak przygotowaliśmy program, aby był maksymalnie aktualny. To ważne, żebyśmy poruszali tu w Gdyni kwestie, o których branża filmowa powinna dziś rozmawiać.
Jakie zatem tematy będą poruszane podczas Gdynia Industry?
– W tym roku obchodzimy na festiwalu 20-lecie cyklu Gdynia Dzieciom, podczas Gdynia Industry jeden z paneli będzie dotyczył więc filmów dla młodego widza, sytuacji dzisiejszej i przyszłości tego kina. Będziemy również rozmawiać o muzyce filmowej i kompozytorach, o roli mediów publicznych, poruszymy temat dzisiejszej sytuacji oraz przyszłości kin studyjnych, porozmawiamy o inkluzywności w branży filmowej.
Chcę podkreślić, że tę część festiwalu robimy w bliskiej współpracy z polską branżą, mamy świetnych partnerów, którzy nas wspierają, z którymi przygotowujemy wydarzenia Gdynia Industry. W tym roku łączymy też siły z kilkoma ważnymi partnerami z zagranicy, na przykład panel o inkluzywności przygotowaliśmy razem z Europejską Akademią Filmową, a w rozmowie o kinach studyjnych wezmą udział Europa Cinemas i CICAE (Europa Cinemas to sieć kin, w ramach programu Unii Europejskiej „Media”; Confédération Internationale des Cinémas d’Art et d’Essai – Międzynarodowa Konfederacja Kin Studyjnych – red.).
Duża część Gdynia Industry jest przeznaczona dla młodych filmowców.
– Ponieważ pomaganie im uważam za jedno z ważnych zadań, jakie stoją przed festiwalem w Gdyni. Stąd programy mentoringowe dla młodych, chociażby działający już od kilku lat cykl 1na1. W tym roku mamy też nowości, jedną z nich jest Gdynia Campus skierowany do studentów szkół i wydziałów filmowych z całej Polski, którego program przygotowali sami studenci. Jestem pod wrażeniem ich pracy, będzie to wydarzenie niezwykle intensywne, dobrze zaplanowane merytorycznie, różnorodne, obejmujące zarówno pracę warsztatową, panele, masterclassy, jak i wydarzenia networkingowe.
Atrakcji podczas festiwalu będzie więcej. Nikt się nie powinien nudzić.
– Mam nadzieję. Wszystkich bardzo serdecznie zapraszam do oglądania, uczestniczenia w spotkaniach i doświadczania festiwalu razem z nami.
Joanna Łapińska – Członkini Europejskiej Akademii Filmowej, od ponad 20 lat zawodowo zajmuje się kinem, organizując festiwale i konsultując projekty filmowe. W latach 2002-2016 była członkinią Zarządu Stowarzyszenia Nowe Horyzonty – organizatora Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Nowe Horyzonty, gdzie pełniła funkcję dyrektorki artystycznej. We wrześniu 2016 roku została dyrektorką programową Festiwalu Transatlantyk. Z Festiwalem Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni zawodowo związana od 2021 r., najpierw jako koordynatorka wydarzenia branżowego Gdynia Industry, od 2023 r. jako dyrektorka artystyczna FPFF.
Tekst ukazał się w Gazecie Festiwalowej KLAPS.
Fot. Tomek Kamiński